On miał na imię Mats, a ona była prawdziwą księżniczką.
On miał wszystko, co chciał, a ona miała tylko marzenia.
On zauważył ją samą, a ona zostawiła go samego.
Trochę czasu zajęło im wykoncypowanie sensu tego związku - związku zupełnie dziwnego, nienormalnego, niemoralnego i destrukcyjnego. Dla nich obojga.
Bo nic nie wychodzi z miłości, jeśli się w nią nie angażujemy.
Nic nie pozostaje z uczucia, jeśli się go nie pielęgnuje.
Nic nie zostaje z duszy, gdy łączą się tylko ciała.
Nic nie ma sensu, jeśli nie kochasz.
Kto z miłości jeszcze nie umarł, nie potrafi żyć.
A co z tym, co umarł i już nie potrafi się pozbierać?
Co z uczuciem, które kiedyś było żarem, później płomieniem, a teraz już tylko się tli?
Co z miłością, kochany - co z prawdziwą miłością?