(7) - Nieprzewidywalnie

Robert Gwaliński – O sobie samym

Nigdy nie paliłeś. Nigdy nie miałeś problemów z alkoholem. Nigdy nie musiałeś leczyć się na coś psychicznego. Nigdy jeszcze nie była ci potrzebna pomoc specjalisty.
A teraz tak szybko się uzależniłeś.
Każdy twój dzień wygląda tak samo. Budzisz się nagi, tuż przy niej, całujesz ją, kochasz się z nią i cieszysz się z wzajemnej bliskości. Potem musisz wstać, ogarnąć się i ruszyć na trening. Robisz to z nową energią. Bardziej się starasz, bo chociaż nie przesypiasz w spokoju nocy, czujesz jakąś wewnętrzną energię – nie masz wątpliwości, że to ona ci ją wysyła. Potem wracasz. Po południu. Ona czeka na ciebie, ubrana najpiękniej jak tylko można, umalowana i szczęśliwa. Ustąpiłeś i dałeś jej kartę kredytową. Nie miała ze sobą nic, a teraz powoli jej ubrania nie mieszczą się w szafie. Nie przeszkadza ci to, masz pieniądze, a ona jest zadowolona. I jest przy tobie.
Wychodzicie. Teraz ty decydujesz. Zabierasz ją na miasto i kręcicie się właściwie bez celu, rozmawiając. Rzadko kiedy rozmawiacie bezpośrednio o sobie. Opieracie się na faktach, które jakoś same pojawiają się w rozmowie, większość próbujecie sami wywnioskować.
- O, plakat „Zakochanych w Rzymie”.
- Lubię filmy Woddy’ego Alena. Pewnie będzie dobry. Chociaż zazwyczaj są ckliwe i romantyczne. To bardzo niemęskie.
- Lubię Woddy’ego za współpracę z Marylin. Za wystąpienie w „Jak poślubić milionera”. To dobry film.
- Pasuje do ciebie. Inspirowałaś się tym?
- Możliwe.
- Nasz związek jest oparty na podobnej zasadzie?
- Jakiej?
- Pieniądzach? Przyznaj się.
- O co ci chodzi? Przecież mnie masz.
- Mam. Na tym właśnie mi zależało.
Czasem zabierasz ją na kolację, do kina albo chodzisz z nią na zakupy. Lubisz patrzeć, jak cieszy się, przymierzając buty. Nie sadziłeś, że ta czynność może dawać tyle przyjemności.
Nie pochwaliłeś się nią przyjaciołom. Dlaczego? Hmm, sam nie wiesz. Chyba bałeś się ją wypuścić, by przypadkiem nie odeszła. To prawda, Mats? Kierował tobą strach? Przecież zawsze byłeś wojownikiem. Walczyłeś. Gdzie się podział twój duch? Twoja siła? Pozwolisz, żeby władał tobą niepokój?
Nie. I właśnie dlatego zabierzesz ją na tą głupią imprezę klubu.


----
wiecie co? powoli zbliżamy się do końca . 

(6) - Nienormalnie

Grabaż i Strachy na Lachy – BTW (mamy tylko siebie)

- W końcu mogę ci zdradzić moje imię, Książe – szepcze, wtulając się bardziej w twoje ramiona – Zasłużyłeś sobie na to.
- Tak? – pytasz, dotkliwie odczuwając dotyk jej ciepłych ust na twojej szyi.
- Mhm – mruczy, a ty drżysz od tego słodkiego dźwięku. Dłońmi błądzisz po jej skórze – po ramionach, po nagich plecach, by w końcu zatrzymać się na biodrach i delikatnie wbić w nie paznokcie. Syczy ci do ucha, a to tylko bardziej cię nakręca.
– Na imię mi Angel – szepcze, a ty wariujesz przez słodycz jej głosu.
- Angel – powtarzasz i tym razem to ona drży, otulona słodkim wyobrażeniem własnych myśli – Moja Angel – jesteś zachłanny, jesteś zaborczy i na pewno będziesz bardzo zazdrosny. Mówisz jej o tym, a ona uśmiecha się tylko, odsuwa się od ciebie, co przyjmujesz niemal jękiem zawodu. Angel cofa się o kilka kroków, a potem staje prosto i wciąż patrząc ci w oczy, zapewnia głośno:
- Jestem cała twoja.
Potem ucieka do pokoju, zostawiając cię w całkowitej seksualnej frustracji i wraca dopiero, gdy kończysz przygotowywać dla was śniadanie. Nie postarałeś się jak na księcia – kanapki to nie śniadanie godne księżniczki, ale to wszystko wina tej właśnie księżniczki. Gdyby nie mieszała w twojej głowie, mógłbyś jeść i żyć normalnie i prawdopodobnie miał byś w lodówce coś bardziej wykwintnego niż rzodkiewka i żółty ser. Ale ona ci tego nie wypomina – ty sam się tym gryziesz.
Jest ubrana w twoją czarną bokserkę, która sięga jej do połowy uda oraz odsłania dekolt i plecy. Jej jasna skóra i jasne włosy ślicznie kontrastują z ciemnym materiałem. Nie zajmuje miejsca przy stole, staje obok ciebie i już po chwili siada na blacie, patrząc, jak układasz jedzenie na talerzu. Szybko lokalizuje, skąd dobiega słodki zapach świeżej kawy, pochyla się i zabiera twoją filiżankę. Dobrze, niech jej będzie. Patrzysz, jak pije.
- Nie masz swoich ubrań? – pytasz. Nie chcesz być niemiły, twoje słowa nie są przepełnione sarkazmem, a czystą troską i zainteresowaniem, niemal dziecięcą ciekawością.
Odsuwa filiżankę, oblizuje wargi i uśmiecha się, kręcąc głową.
Unosisz brew.
- Nic? – dziwisz się, a ona potwierdza.
Mimowolnie zerkasz na czerwony materiał, który starannie złożony leży na lewo od was. Jezu, przecież wczoraj przyszła tylko w tej sukience, która… hmm… chyba bardzo ucierpiała po wczorajszych wrażeniach…
- Na co liczysz?
Angel macha beztrosko nogami, jak mała dziewczynka, a tobie aż zapiera dech, taka jest piękna, gdy jest szczęśliwa.
- Na co liczysz? – pytasz ją ponownie.
Unosi głowę i odrzuca włosy. Wyzywająco patrzy w twoje oczy. Czas na zabawę.
- Na twoją kartę kredytową – odpowiada pewnie.
Matko, Hummels, w jaki związek ty się wpakowałeś?

(5) – Nierealnie

Christina Aguilera – Your Body

- Nie rozumiem – przyznajesz, czujesz się kompletnie zagubiony w jej chytrych planach. Przyglądasz się tylko jej twarzy. Ma takie śliczne, jasnoniebieskie oczy. Jak anioł. Nie pasują do jej osobowości i seksapilu diablicy.
- Nie musisz, kochany – uśmiecha się - Zdaj się na mnie.
- To znaczy, że… zostajesz? – chcesz się upewnić. W jednej chwili, wczoraj wieczorem nie miałeś nic, a teraz nagle wszystko naraz wbiega radośnie do twojego życia i oznajmia ci, że:
- Zostaję.
Zamierasz. Nie wiesz, co masz zrobić z tym słodkim, gorącym ciałem w twoich dłoniach. Patrzysz na nią jak na wybawienie. Jak na prezent od losu. To ona, twoja tajemnicza, mała blondyneczka, która miesza ci głowie od tak długiego czasu. Nie możesz uwierzyć, chcesz wiedzieć więcej:
- Tak po prostu?
- Tak – potwierdza, zaglądając ci w oczy. Czy jest niepewna? Nie, zdecydowanie nie. Przyszła tutaj w konkretnym celu i postanowiła sobie, że będzie odważna. Nawet jeśli to mają być tylko pozory.
- Nie wierzę ci – mówisz w końcu.
Oto ona, stoi przed tobą naga, bezbronna i taka piękna, że aż cię to boli. I dodatkowo podnieca. Gdyby tego było mało, jeszcze ma czelność bawić się tym. O tak, świetnie się bawi. Widzisz to w jej oczach.
- Uwierz mi, mój książę – szepcze i całuje cię krótko – Wiem o tobie wszystko i wykorzystam to – sam nie wiesz, czy masz się bać… - Potrzebuję cię. Możesz być moim wybawieniem.
Unosisz brew, bo w twoim otępiałym móżdżku nareszcie zaczyna się coś układać.
-  Chcesz mnie wykorzystać?
Jesteś osobą publiczną Mats, jesteś piłkarzem, który cholernie dużo zarabia, ma rzesze fanów i powinien wiedzieć, kiedy proponowany mu układ na kilometr wydaje się podejrzany.
- Tak – odpowiada śmiało i bada twoją reakcję.
Powinieneś być silną osobą, Mats. Powinieneś umieć sobie poradzić z tym, cokolwiek to jest - czyste pożądanie, bo przecież nic więcej, prawda?
- Będę twoim źródłem utrzymania? – mrugasz.
- Tak jakby – przyznaje.
Jezu, jaka ona jest zła. Jaka jest podstępna, okropna, chytra, szczwana i bezwstydna. Jak ona może robić ci coś takiego? Jak może tu przychodzić, kusić cię i żądać, byś był jej niewyczerpującym się bankiem pełnym złota. Jak może oczekiwać od ciebie, że pozwolisz jej tutaj zostać tylko dlatego, że jest naprawdę piękna, a seks jest więcej niż dobry? Przecież… ten związek… to coś, co próbujecie teraz stworzyć… To jest jak prostytucja. Jak, kurwa, luksusowa prostytucja. Co ona sobie wyobraża? Jak ona to widzi? Jak ty to widzisz?! Jak ty masz się teraz czuć?!

Czujesz się kompletnie zagubiony, kochany, bo się na to zgadzasz.

01 - mój słodki Lupin
02 - mój przyszły Wojtek
03 - moja nierozgarnięta Spała
04 - mój zdenerwowany Andrzej
05 - mój zagubiony Łukasz 
06 - mój drogi Dante